Hej kochani! Dzisiaj mam wam do pokazania moje zamówienie ze strony Kosmetykizameryki.pl oraz Rossmann.pl. Zakupy robiłam już jakiś czas temu, ale dopiero teraz doczekały się pokazania na blogu. Z racji tego, że mam jej już od jakiegoś czasu, postaram się krótko opisać niektóre z nich. Jeśli chcecie osobną dokładną recenzję, któregoś produktu napisze w komentarzu.
Pierwszą rzeczą, która wylądowała w moim koszyku jest paletka Sleek Del Mar Volume II. Do zakupu skłoniły mnie jedynie kolory cieni. Liczyłam na ładnie napigmentowane cienie, ale niestety się zawiodłam. Jeszcze nie miałam ich na oczach, więc nie wiem jak będą zachowywały się np. z bazą, ale na pierwszy rzut nadają się tylko do malowania na mokro. Dodatkowo dość mocno się osypują. Koszt paletki to około 35 zł.
Drugą rzeczą są rzęsy W7. Zamówiłam je głównie na próbę. Nigdy wcześniej nie używałam sztucznych rzęs i chciałam jakieś przetestować. Były one tanie, bo kosztowały 12 zł, więc nie oczekiwałam od nich zbyt wiele, niestety okazały się kompletną porażką. Wyglądały bardzo tandetnie.
Na cienie z Freedom zdecydowałam się w ostatniej chwili. Brakowało w mojej kolekcji kilku błyszczących cieni, więc postanowiłam się w nie zaopatrzyć. Mimo, że leża już w mojej magicznej szufladzie już jakiś czas, to jeszcze nie miałam okazji mieć ich na oczach. Koszt jednego cienia to około 5 zł, więc myślę, że cena jak najbardziej na plus.
Od jakiegoś czasu myślałam nad zakupem pudru ryżowego. Zawsze używałam tradycyjnych pudrów prasowanych i chciałam coś zmienić. Słyszałam dużo pozytywnych opinii na temat pudru z Ecocery, jednak chciałam na początek znaleźć coś tańszego do przetestowania. Zdaję sobie sprawę z tego, że każdy produkt jest inny, ale myślę, że nie ma między nimi kolosalnej różnicy. Od momentu zakupu używam tego pudru i mogę śmiało powiedzieć, że jestem w nim zakochana bo jest naprawdę cudowny. Obawiałam się, że może bielić, ale na szczęście tego nie robi. Koszt pudru to około 17 zł.
Następnie na odstrzał idą plastry oczyszczające na nos. Oba produkty były dla mnie totalną nowością. Nigdy wcześniej ich nie miałam, ale po przetestowaniu jestem zadowolona. Oba spełniły w pełni swoje zdanie. Uważam jednak, że lepszą opcją są plastry Selfie project. W saszetce mamy aż 4 plastry, a ich cena to 10 zł. Plastry PILATEN polecałabym bardziej na zasadzie przetestowania. Są naprawdę w porządku, ale ich cena w porównaniu do jednego plastra w opakowaniu nie idą w parze. (kosz to ok. 15 zł)
A wy mieliście już okazję przetestować, któryś z tych produktów. Jak wam się sprawdzają? ;))